Artur Andrus w Zduńskiej Woli [zdjęcia]

Artur Andrus opowiadał w dowcipny sposób nie tylko o sobie, ale też o innych, z którymi współpracował, m.in. o Marii Czubaszek, Andrzeju Poniedzielskim i Stefanii Grodzieńskiej, której jest wielkim fanem. Rozmawiała z nim Edyta Kulda, nie zabrakło też pytań publiczności.
Bohater czwartkowego spotkania okazał się świetnym gawędziarzem, a jego historyjki były pełne humoru i sporego dystansu do siebie.
- Jestem nazywany Justinem Bieberem polskich sanatoriów - żartował na przykład, a zapytany o najbardziej oryginalny komplement, jaki kiedykolwiek usłyszał odpowiedział: - Kiedyś jedna pani podeszła do mnie i powiedziała ,,Boże, pan taki śmieszny jak pies".

Artur Andrus to uznany satyryk, znany m.in. z radiowej ,,Trójki"czy komediowego serialu ,,Spadkobiercy". Jest dziennikarzem, konferansjerem, poetą, autorem tekstów piosenek, artystą kabaretowym. Jak mówi, mógłby zrezygnować ze wszystkiego, tylko nie z radia, które jest jego wielką miłością. Opowiedział o swoim pierwszy wywiadzie, jaki przeprowadził, jeszcze jako student, z Wojciechem Młynarskim. Pytania zadał... wierszem. Wojciech Młynarski odpowiedział mu w ten sam sposób, a efekt tak bardzo spodobał się w radiowej ,,czwórce", że Artur Andrus dostał tam swoją pierwszą pracę.

Artur Andrus ma na swoim koncie publikacje książkowe, m.in. zbiór piosenek i wierszy ,,Popisuchy", ,,Blog osławiony między niewiastami", jako współautor "Każdy szczyt ma swój Czubaszek" oraz ostatnio wydane ,,Vietato fumare, czyli reszta z bloga i coś jeszcze". Na zakończenie spotkania chętnie podpisywał książki i rozdawał autografy.

Artur Andrus przyciagnął takie tłumy, że sala widowiskowa MDK pękała dosłownie w szwach, a część publiczności stała na korytarzu. Niektórzy zniechęceni ciasnotą wychodzili.