Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dolny Śląsk: Przyducha już zabija ryby

Zygmunt Mułek
W Lasku Złotoryjskim wędkarze wycinali przeręble
W Lasku Złotoryjskim wędkarze wycinali przeręble fot. Piotr Krzyżanowski
Śnięte ryby pojawiły się w jeziorku w legnickim Lasku Złotoryjskim. Brak tlenu w wodzie zabił sporo płoci i krasnopiórek.

- To była klasyczna przyducha - wyjaśnia Mariusz Ból, komendant Straży Rybackiej w legnickim okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego, a także prezes koła PZW "Kotwica". - Takie zjawisko występuje, gdy wodę skuwa lód, który jeszcze jest pokryty śniegiem. Wówczas promienie słoneczne nie docierają do roślin wewnątrz zbiornika. Nie zachodzi fotosynteza, a przez to produkcja tlenu.

Wówczas z głębin ryby wypływają bliżej powierzchni. Najpierw są pobudzone, próbują łapczywie łapać powietrze, a po pewnym czasie następuje śnięcie. Legniccy wędkarze, gdy tylko dowiedzieli się, że coś złego dzieje się z rybami, natychmiast przystąpili do akcji ratunkowej. - Wyrąbaliśmy kilkanaście większych i mniejszych przerębli - tłumaczy Mariusz Ból. - Potem pompowaliśmy agregatem powietrze do jeziorka. To dało efekt, bo już nie znaleźliśmy w nim więcej martwych ryb.

W tym roku, jak na razie, w regionie legnickim odnotowano trzy przypadki zimowej przyduchy: w Białej i Ostaszowie i w Lasku Złotoryjskim. Wędkarze zostali zobowiązani do sprawdzania podległych im zbiorników wodnych. - Wiercimy tam kontrolne dziury - dodaje komendant Ból. - Na szczęście na największych naszych jeziorach raczej nie będziemy mieli problemów z zimową przyduchą. Są to akweny przepływowe, gdzie dopływa świeża woda i przynosi ze sobą tlen. Ale na mniejszych stawach i oczkach trzeba wyrąbywać przeręble.

W Lasku Złotoryjskim można będzie w przyszłości zapobiec zimowemu śnięciu ryb. Trzeba tylko udrożnić akwen. Jest możliwość odkopania kanału odpływowego, co spowodowałoby przepływ wody, a tym samym jej natlenianie.

W tym roku największa przyducha wystąpiła na niewielkim jeziorze Nieklin koło Kołobrzegu. Na szczęście ominęła zespół stawów hodowlanych w Miliczu. Jak informują w dyrekcji Państwowego Zakładu Budżetowego "Stawy Milickie", nie odnotowano tutaj przypadków przyduchy.
Inni hodowcy mają obawy. - Dopóki stawy są skute lodem i zasypane śniegiem, trudno powiedzieć, czy jest u nas przyducha - mówi Jerzy Gucma, gospodarujący na ok. 1000 ha stawów rybnych pod Przemkowem. - Wiercimy przeręble, ale przy tak dużej ich powierzchni nie można wiele zobaczyć. Musimy jeszcze czekać. Nie ukrywam, że obawiamy się ataku przyduchy. Wsp. ULK

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto