Firmy otworzy tylko kilka osób - bezrobotni odchodzą z PUP z kwitkiem

- Poszłam złożyć wniosek o sfinansowanie szkolenia, które sama znalazłam. Chciałam otworzyć firmę i liczyłam, że na jej rozkręcenie dostanę pieniądze. W pośredniaku usłyszałam, że nie przyjmą moich wniosków i mogę się dowiadywać później - skarży się pani Anna ze Zduńskiej Woli. - To trochę dziwne, bo moja znajoma w ubiegłym roku nie miała takich problemów. Bez dotacji nie otworzę firmy, bo mnie na to nie stać.

Dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy Witold Woźniakowski przyznaje, że jego pracownicy nie przyjmują wniosków.

- Praktycznie na nic nie wystarczy, musimy więc pomyśleć, w jaki sposób rozwiązać tę sytuację. Może uda się wynegocjować wyższe kwoty, bo jeśli nie, to dotacje na rozpoczęcie własnej działalności dostanie zaledwie kilka osób.

Przypomnijmy, że w zeszłym roku własne firmy dzięki dotacji z pośredniaka otworzyło 250 osób. O zdobycie dotacji ubiegało się ponad 300 chętnych.

Brak pieniędzy na aktywizację bezrobotnych oburzył powiatowe władze. Starosta zduńskowolski Wojciech Rychlik z zarządem powiatu wystąpili do ministra pracy i polityki społecznej o zwiększenie przyznanych na ten rok kwot. Wskazali m.in. na utrzymującą się od 2008 roku złą koniunkturę na rynku pracy oraz na to, że jeśli zabraknie pieniędzy na aktywizację osób bezrobotnych, ich liczba znacząco wzrośnie. Zmniejszy się również liczba wykwalifikowanych pracowników, którzy poszukiwani są przez pracodawców.

- Nie można zapominać także o tym, że mieszkańcom powiatu obniży się poziom życia, a to może oznaczać rozszerzenie sfery ubóstwa - dodaje Wojciech Rychlik.

W Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej tłumaczą, że mniej pieniędzy dostały wszystkie urzędy pracy w Polsce. Nie wykluczają jednak, że podobnie jak w latach ubiegłych, w drugim półroczu uruchomione zostaną dodatkowe fundusze dla powiatowych urzędów pracy.