Ktoś z MPK doniósł na ekspracownika MPWiK. Sprawa ma podtekst polityczny?

W doniesieniu czytamy m.in, że pracownik MPWiK dopuścił się kradzieży materiałów budowlanych oraz rur wodociągowych z zakładu, a sprawa wyszła na jaw ponieważ doszło do stłuczki i wszystko nagrało się na monitoringu. Główny zainteresowany, emerytowany już pracownik MPWiK mówi, że to perfidne kłamstwa, a ktoś próbuje zaszkodzić jemu i jego synowi, szefowi powiatowych struktur PiS. Zresztą jego nazwisko zostało w liście wymienione. Co najmniej dziwne wydaje się to, że podpisali się pod tym pracownicy inne miejskiej spółki, czyli MPK. Do nich jako pierwszych, jak mówi rzecznik prasowy zduńskowolskiej policji Jacek Kozłowski, dotrą śledczy sprawdzający prawdziwość doniesienia.
- Wykonujemy czynności mające na celu ustalenie, czy doszło do popełnienia przestępstwa - mówi Jacek Kozłowski.
Sprawą zaskoczony jest prezes MPWiK Andrzej Aleksandrowicz. Choćby dlatego, że donos podpisali pracownicy MPK, którzy nie powinni mieć wiedzy, co dzieje się w wodociagach. Ponadto pracownik wymieniany w piśmie nie pracuje w spółce od 11 września 2012 roku.
- Umowa o pracę została rozwiązana za porozumieniem stron na wniosek pracownika - mówi prezes Andrzej Aleksandrowicz. - Gdyby doszło do kradzieży lub innego przestępstwa na terenie spółki na pewno zawiadamiałbym o tym policję - podkreśla.
W całą sytuacje nie może uwierzyć ekspracownik MPWiK, którego cały donos dotyczy. - To jakies perfidne działanie, dlaczego ktos wymyśla takie rzeczy? - zastanawia się - Może ktoś w taki sposób próbuje zaszkodzić mnie i mojemu synowi. Jednak nie sądze, żeby to się udało, ponieważ nie mam nic na sumieniu - podkreśla.