Miejskie kamery ślepną

- Nie ma tygodnia żeby kamery się nie psuły. Przy upale albo po zmianach pogody zawieszają się i trzeba je restartować, wymieniać im elementy. To bardzo stary system. Naprawy przestają być opłacalne, bo to koszt od kilkuset złotych do nawet kilku tysięcy - nie ukrywa Paweł Szczepaniak, komendant Straży Miejskiej w Zduńskiej Woli, która obsługuje monitoring.

System jest już wysłużony i przestarzały. Pierwsze sześć kamer pojawiło się w 2006 r, a kolejne trzy dokupiono w roku 2010. Zgodnie z zasadami powinny być wymieniane co 2 lata, jednak w Zduńskiej Woli nie było na to pieniędzy. W rozwój sieci też nie inwestowano.
O tym, że monitoring jest potrzebny nie trzeba raczej nikogo przekonywać. Pojawił się po wnioskach i monitach zduńskowolan, którzy nie czuli się bezpiecznie. Punkty, w jakich zawieszono kamery wybierano wówczas po analizie stanu bezpieczeństwa wspólnie z policją. Przydały się wiele razy, choćby przy ustalaniu sprawców kradzieży, aktów wandalizmu czy przestępstw drogowych. Co chwila zduńskowolanie wskazują kolejne punkty, gdzie powinny ich zdaniem pojawić się kamery.

Co na to władze miasta?
- Rozwój sieci monitoringu jest potrzebny, ale musi iść w parze ze zwiększeniem liczebności straży miejskiej. Potrzebny jest stały nadzór i obserwacja monitoringu przez całą dobę- uważa wiceprezydent Zduńskiej Woli Paweł Jegier.
Na wymianę monitoringu i zwiększenie liczebności strażników potrzeba co najmniej kilkaset tysięcy złotych. Być może warto skorzystać przy tym z rozwiązań stosowanych w innych miastach, gdzie monitoring włączany jest w projekty drogowe dotowane z unijnych czy krajowych funduszy.

Szerzej o sprawie w dzisiejszym wydaniu Naszego Tygodnika Zduńska Wola - Łask.