Rada miasta jednogłośnie zdecydowała o zmianach w budżecie miasta, postanowiła także jakie wydatki uznać za niewygasające. Chodzi o inwestycje, jakich realizacja i zapłata za nie zostanie przesunięta na przyszły rok.
Dyskusję i kontrowersje wzbudziła jednak informacja prezydenta dotycząca sprawy zwrotu części dotacji unijnej do inwestycji drogowej Północ - Południe za lat 2009 - 2011.
Starosta wezwał miasto do zapłaty ponad miliona złotych wraz z odsetkami. To według powiatu część karnej korekty przypadająca na miasto Zduńska Wola, zgodnie z umową zawartą pomiędzy samorządami w 2008 roku. Powiat zduńskowolski jako lider projektu sądził się z Urzędem Marszałkowskim w Łodzi, który zażądał zwrotu i ostatecznie przegrał przed Naczelnym Sądem Administracyjnym. Powiat wyliczył ile powinien zapłacić każdy z partnerów.
- Na ten moment, zgodnie z prawem miasto nie może zapłacić, ponieważ ma potężne wątpliwości prawne - twierdzi prezydent Piotr Niedźwiecki.
Opiera się na dwóch opiniach prawnych: radcy prawnego urzędu Moniki Witczak oraz świeżo zatrudnionej kancelarii prawnej Tataj Górski Adwokaci z Łodzi. W obu przypadkach uznają one, że powiat nie ma podstaw do wzywania do zapłaty. Wskazują też, że nie ma wciąż uzasadnienia do wyroku NSA.
- Zajęcie stanowiska w tym momencie jest przedwczesne, bo nie mamy danych - twierdzi mecenas Marcin Górski. - W chwili obecnej nie ma żadnych podstaw by uznawać roszczenia powiatu.
Adwokaci radzą poczekać, aż powiat wystąpi z roszczeniami. Prezydent miasta liczy się z drogą sądową.
Radny Witold Gwiazda natomiast obawia się, czy brak zapłaty nie spowoduje, że kwota odsetek jeszcze urośnie. Obecnie roszczenie powiatu opiewa na około 1,7 mln zł. Z kolei radny Paweł Szewczyk obawia się popsucia realizacji między samorządami, które współpracują przy innych inwestycjach.
- Jesteśmy pełni obaw co do tego, czy to stanowisko przez pana prezentowane jest słuszne - zwracał się do prezydenta radny Gwiazda. Zaapelował, by prezydent skonsultował się z radnymi, gdyby pojawił się pozew sądowy w tej sprawie.
- Musimy kierować się chłodną kalkulacją prawną - twierdzi prezydent.
Rada miasta w piątek miała zająć się jeszcze sprawą przejęcia działek z obiektami sportowymi od MOSiR. Ostatecznie zdjęto sprawę z porządku obrad. Likwidator MOSiR Jarosław Marczak nie był w stanie udzielić radzie odpowiedzi dotyczących procesu likwidacji spółki, kosztów jakie jeszcze musi ponieść oraz w jakie będą konsekwencje, jeśli rada nie przyjmie uchwały.
Prezydent także nie potrafił jasno określić jak miasto zamierza zarządzać boiskami po ich przejęciu. Mgliście mówi jedynie o przetargu na zarządzanie nimi.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?