Fakty są takie. W miejscu, gdzie siedzibę ma firma mieszkańca Zduńskiej Woli, przez kilka dni widziani byli funkcjonariusze policji. Jednak zapytana o sprawę policja odsyła do prokuratury.
- Policjanci wykonywali tylko czynności na zlecenie prokuratury - wyjaśnia starszy aspirant Jacek Kozłowski, oficer prasowy zduńskowolskiej policji.
Prokurator Rejonowy w Zduńskiej Woli Tomasz Sukiennik potwierdza, że taka sprawa jest. Jest jednak bardzo oszczędny w słowach i nie chce mówić o szczegółach.
- Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie pozbawienia wolności ze szczególnym okrucieństwem. Za tę zbrodnię grozi od trzech do piętnastu lat pozbawienia wolności. Postępowanie obejmuje i inne przestępstwa. W związku z tą sprawą zatrzymano jedną osobę, wobec której zastosowany został areszt. Pokrzywdzony jest bezpieczny. Trwają czynności. Na tę chwilę nie mogę nic więcej powiedzieć z uwagi na dobro postępowania, jak i dobro osoby pokrzywdzonej - zaznacza prokurator Tomasz Sukiennik.
Jednak ludzie, którzy znają przedsiębiorcę, wysnuli kilka hipotez w związku z tym dramatycznym wydarzeniem. Według jednej z nich miałyby to być porachunki z kontrahentami, po tym, jak jeden ze sprzedanych samochodów miał okazać się kradziony. Inni z kolei mówią o tym, że do tak drastycznych środków posunęli się wierzyciele przedsiębiorcy. Miałby o tym świadczyć fakt, że jego firma została wystawiona na sprzedaż. Po mieście krąży też alternatywna wersja wydarzeń. Według niej, na głowę mężczyzny napastnicy założyli worek, który podpalili. A potem szybko wrzucili ofiarę do wody.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?