- Prawa ręka wyżej, nogi w kolanach ugięte, garda i cięcie! Źle, jeszcze raz! - krzyczy wiedźmin-instruktor szermierki do grupy młodych adeptów, szkolących się w warowni Kaer Tiele. Słychać okrzyki i szczęk oręża, słońce odbija się w klingach. Przypadkowi przechodnie, spacerujący w parku przylegającym do Zamku Moszna, przecierają na ten widok oczy ze zdumienia. Nie wiedzą, że trwa tam właśnie nauka w szkole wiedźminów.
Do zamku przyjechały 72 osoby w różnym wieku ze wszystkich stron Polski, aby w specjalnym strojach przez cztery dni brać udział w ciężkim szkoleniu na profesjonalnych zabójców potworów.
Organizatorzy zadbali o wszystko - bardzo realistyczne stroje wiedźminów, wilkołaków, elfów czy czarnoksiężników, rekwizyty, broń, odpowiednie udekorowanie zamku i kukły do treningów. Nawet obsługa zamku jest przebrana w odpowiednie stroje, rodem ze średniowiecza. Dlatego łatwo tu poczuć wiedźmiński klimat i rozpocząć tzw. larpa, czyli odgrywaną na żywo opowieść inspirowaną książkami, komiksami i grami komputerowymi o przygodach Geralta.
- Nie chcieliśmy mieszać naszej opowieści z sagą, więc fabuła dotyczy wydarzeń dziejących się 200 lat przed przygodami Geralta. Jedynymi postaciami znanymi z sagi są młody Vesemir i pamiętająca najstarsze czasy czarodziejka Filippa Eilhart. Jest też temerska agentka. Nad szkoleniem czuwa 10 nauczycieli, każdy z mistrzów naucza w swojej dziedzinie - mówi Bartek Zioło z Wrocławia, jeden z organizatorów Szkoły Wiedźmina.
19 maja zaplanowana jest premiera gry "Wiedźmina 3", na którą czeka cały świat
Dzień w szkole zaczyna się już od godz. 7. Zofia Kaleta, specjalistka od charakteryzacji, pracowicie dba o odpowiedni dobór kostiumów dla każdego uczestnika larpa. Po przebraniu w stroje wiedźminów, elfów, wilkołaków czy wampirów, zawiesza cechowe medaliony, maluje twarze i dokleja blizny. Adepci i organizatorzy mają w "zbrojowni" do dyspozycji miecze, tarcze i inne rodzaje broni, które bynajmniej nie są plastikowe.
Od rana do popołudnia fani książek Andrzeja Sapkowskiego mogą uczyć się w Zakonie Wilka wiedzy o bestiach, medytacji i wiedźmińskich znaków, szermierki, łucznictwa, alchemii czy sztuki przetrwania.
23-letni Marcin "Drego" Borowski w skórzanym kaftanie, długim płaszczu i z mieczem za plecami wygląda jak prawdziwy wojownik z opowiadań fantasy. W szkole jest mistrzem magicznych znaków wiedźmińskich, niezbędnych do walki z groźnymi stworami. - Uczę teorii, a potem praktyki. Rzucanie znaków praktykujemy w lesie za zamkiem na specjalnie przygotowanych słomianych kukłach. W krzakach za terenem do ćwiczeń mamy ukrytą osobę, która szarpie za sznurki, przyczepione do kukieł. Dzięki temu uczestnicy gry mają wrażenie realizmu - opowiada ze śmiechem Borowski. Na tych samych kukłach uczestnicy zjazdu doskonalą potem umiejętności łucznicze.
W czasie gdy kandydaci na pogromców bestii w pocie czoła szkolą się w fechtunku, w lesie trwa nauka przetrwania w dzikiej głuszy. Z rozpalaniem ogniska, oczyszczaniem napojów niewiadomego pochodzenia i budowaniem schroniska na noc włącznie. Obok inna grupa wiedźminów właśnie złapała w lesie dwoje elfów, podejrzanych o szpiegostwo. Wywleczeni na polanę, przestraszeni przedstawiciele Starszej Rasy prawdopodobnie szukali tylko schronienia... Ale teraz młodzi adepci muszą ich rozgryźć i zdecydować, co z nimi zrobić.
Innym zadaniem jest np. znalezienie ukrytego jaja viverny, za które robi... jajo strusia. Zabawa nie kończy się w nocy, gdy jest urządzana np. obława na wilkołaka, który rzuca się na pułapkę, czyli zawieszony na konarze drzewa kawałek mięsa.
Aleksander, odgrywający rolę Vestera z Oxenfurtu kolejny mentor wiedźmińskiego fachu, jest specjalistą od alchemii. W specjalnej zaaranżowanej sali prowadzi zajęcia z tworzenia magicznych eliksirów. - To proste szkolenia i egzaminy z tego, jak na przykład połączyć ze sobą dwie ciecze i uzyskać odpowiedni kolor. Wszystkie substancje są "jadalne", a na końcu grupa adeptów może sobie swój własny eliksir wypić - wyjaśnia. Po czym grzecznie, ale stanowczo wyprasza mnie z sali, gdyż właśnie pojawiła się grupa przyszłych wiedźminów, czekająca na lekcję.
- Robimy wszystko, by uczestnicy larpa nie wychodzili ze swoich ról. Dlatego obowiązuje zakaz używania telefonów komórkowych. Odpocząć można w swoim pokoju albo na froncie zamku, który jest wyłączony z rozgrywki - tłumaczy Bartek Zioło. Ale przecież nikt nie przyjechał do Kaer Morhen odpoczywać, tylko zostać obrońcą ludzi przed maszkarami. I przy okazji świetnie się zabawić.
Jeśli ktoś przegapił okazję do zostania kolegą po fachu Geralta, ma jeszcze szansę latem. Od 31 sierpnia do 3 września także w zamku w Mosznej organizowana będzie międzynarodowa edycja Szkoły Wiedźmina, prowadzona po angielsku. Szczegóły znajdziemy na oficjalnej stronie The Witcher School
Ta galeria należy do serwisu Hallo - rozrywkowej części portali naszemiasto.pl. Kliknij i sprawdź![/a][/sc]Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?