Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyciekła woda, wyciekną pieniądze

Anna Malinowska
Siemianowiccy radni przyjęli uchwałę o przekazaniu pieniędzy na ratowanie miejscowych stawów. Na razie ustalono kwotę 35 tys. złotych, ale wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek wydatków.

Siemianowiccy radni przyjęli uchwałę o przekazaniu pieniędzy na ratowanie miejscowych stawów. Na razie ustalono kwotę 35 tys. złotych, ale wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek wydatków.

Górnik, Rzęsa i Remiza

- Śmieci, zaniedbane miejsce. Chociaż wisi tabliczka z regulaminem połowu nikt nie łowi, bo jak ryby mogłyby żyć w takich warunkach? - pyta Gabriela Łabuszka spacerująca nad brzegiem stawu w Parku Górnik. Zbiorników, które działają jak sitko jest w Siemianowicach więcej - dwa Stawy Brysiowe, Rzęsa i Remiza. - Kiedyś piękne miejsce, chętnie odwiedzane nie tylko przez kajakarzy czy wędkarzy, teraz wygląda jak bagno. Jak można było doprowadzić do takiej degradacji! - denerwuje się mieszkający w Siemianowicach Ryszard Krupa. - Władze miasta deklarowały, że coś z tym zrobią. Czas mija, a nieliczne na Śląsku zielone miejsca giną - twierdzi Krupa. - Mówi się, że w mieście ma powstać obiekt do gry w hokeja za 9 mln zł. To na takie inwestycje są pieniądze, a na uratowanie przyrody żal wydawać? - dodaje pan Ryszard. - Jakby ktoś wcześniej zareagował, to pewnie nie byłyby potrzebne tak duże pieniądze. A wiadomo przecież, że jak woda sama zacznie wypływać, to bez zabezpieczeń wycieknie wszystko.

Spadek po kopalni

Zbiorniki wodne powstały w XIX wieku. Były konsekwencją deformacji terenu na skutek działalności pobliskiej kopalni. Systemem rur i rowów woda dopływała do naturalnie ukształtowanych zbiorników. Choć stawy od początku nie były szczelne, woda była dopompowywana na bieżąco. W takim środowisku wspaniale rozwijała się przyroda. Krach nastąpił 3, 4 lata temu. Kopalnia "Siemianowice" została zamknięta i jakoś nikt nie pomyślał wtedy, że to oznacza koniec kajaków na stawie w Parku Górnik czy łowienia ryb w Remizie.

- Woda do stawów wypływała z kopalni. Po jej zamknięciu trzeba było szukać nowego rozwiązania - tłumaczy naczelnik wydziału ochrony środowiska siemianowickiego magistratu, Jerzy Kopyczok. - Pojawiły się też problemy własnościowe. Studnia, która zasilała staw w Parku Górnik stała się własnością firmy Haldex. Trzeba było prowadzić negocjacje i tak zaplanować budżet, żeby zapewnić na inwestycje konkretne pieniądze.

Niefrasobliwość kosztuje

Uratowanie każdego ze stawów wymaga innego rozwiązania technicznego. Za każdy projekt oraz jego wykonanie trzeba będzie zapłacić inne pieniądze. Wiadomo np., że opracowanie projektu rewitalizacji stawu w Parku Górnik wraz z zasilaniem będzie kosztowało 35 tys. zł. - To dopiero początek. Nie wiemy jeszcze jaka będzie cena kompleksowej inwestycji - mówi Kopyczok.

W Stawach Brysiowych ma być wykorzystana woda z ujęć wody pitnej. Na razie trwają rozmowy jak podłączyć zbiorniki do miejskich rurociągów i ile miasto będzie musiało płacić za wodę. Stawy Rzęsa i Remiza mają być zasilane przez specjalnie wydrążoną studnię. - Nie mogę jeszcze ujawnić ile będzie to kosztować. Na razie została wszczęta procedura związana z zamówieniem publicznym i nie mogę sugerować firmom ile mamy pieniędzy - tłumaczy Kopyczok.

Szybka regeneracja

Decyzja o przeznaczeniu pieniędzy z budżetu miejskiego na odbudowę stawów tak naprawdę nie oznacza jeszcze początku prac. O tym ile, i czy w ogóle, będą pieniądze na realizację projektu "dowodnienia" zbiornika w Parku Górnik radni zadecydują w czasie tworzenia przyszłorocznego budżetu. - Stawy jeszcze da się uratować. Środowisko przyrodnicze łatwo się regeneruje - naczelnik Kopyczok optymistycznie patrzy w przyszłość. - Gdyby restrukturyzacja górnictwa odbywała się z uwzględnieniem interesów miasta w zakresie ochrony środowiska, to w stawach nie nastąpiłyby tak poważne ubytki. Dodatkowo procedura prawna wydłuża postępowanie. Ale decyzja już zapadła - stawy wrócą do swej dawnej świetności.

OPINIE

Mały też ważny

Marek Sołtysiak, przyrodnik z chorzowskiego koła Polskiego Klubu Ekologicznego:

Nawet niewielki zbiornik ma duże znaczenie przyrodnicze. Jeśli w zbiorniku występuje stała tendencja utraty wody, to skutki łatwo przewidzieć. Przyrodnik oczywiście powie, że każdy staw jest cenny.

Z drugiej strony jednak nie da się obliczyć i zmierzyć jak ważna jest ozdoba krajobrazu czy też rekreacja. Podobne przypadki stawów były też w Chorzowie. Odratowane zostały stawy w Parku Róż. Niestety, w środowisko trzeba inwestować - każdy kto miesięcznie musi płacić rachunki za wodę wie, ile to kosztuje. W przypadku stawów w grę wchodzą setki metrów sześciennych wody.

Dobro utracone

Jarosław Wojtczak, ornitolog i herpetolog:

Fauna i flora stawów w Siemianowicach ucierpiała już znacznie. Znad zbiorników zniknęły całkowicie lub są na najlepszej drodze do wyginięcia gatunki objęte ochroną. Wyciek wody oznacza zagładę. Wystarczy wspomnieć takie gatunki jak grzebiuszka ziemna, żaba moczarowa czy kumak nizinny. Jeśli chodzi o ptaki to wokół siemianowickich zbiorników nie spotkamy już trzciniaka, bączka czy zimorodka. Z roślin wyginęły całkowicie storczyki, grążele i kosaćce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto