Zduńska Wola: obchody 1 maja [zdjęcia]

Na pl. Wolności zorganizowane zostało spotkanie przez Sojusz Lewicy Demokratycznej i Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. Po krótkich wystąpieniach uczestnicy przeszli ulicą Łaską na pasaż Rajczaka, gdzie przed pomnikiem dedykowanym "Poległym w walce o wyzwolenie Ojczyzny" złożyli kwiaty.
W pasażu Powstańców Śląskich zebrali się członkowie Ruchu Narodowego i Młodzieży Wszechpolskiej. Także tam można było wysłuchać postulatów.
Pochód lewicy mijał narodowców przy zabezpieczeniu policjantów. Prawicowcy głośno i w niewybredny sposób wyrażali swoją opinię o uczestnikach pochodu. Nie doszło do poważnych incydentów.
W wystąpieniach liderów obu ugrupowań można było znaleźć więcej wspólnych wątków, niż się sami prawdopodobnie spodziewali. Odnosząc się do rynku pracy bezlitośnie krytykowali rządzących.
– Rząd cieszy się jak poparzony w pokrzywach ze spadku bezrobocia, bo ludzie wyemigrowali – grzmiał Henryk Leśniczak, szef SLD w Zduńskiej Woli.
O bezrobociu mówił także Adam Małecki, wiceprezes zarządu głównego Młodzieży Wszechpolskiej. Podkreślał jak bardzo ważne jest kształcenie w konkretnych kierunkach zawodowych.
– Większość nie nadaje się na studia. Ludzie je kończą i lądują na budowach, czy kostce brukowej – zaznaczał Małecki.
Podczas konferencji prasowej narodowcy tłumaczyli, czemu akurat w Zduńskiej Woli organizują pikiety w Święto Pracy. Jednym z argumentów Adama Małeckiego jest fakt, że właśnie w Zduńskiej Woli odbywają się jeszcze pochody.
– Poza tym Zduńska Wola jest najlepszym przykładem patologii jeśli chodzi o markety. Jeden przypada na dwa tysiące mieszkańców.
Był jeszcze jeden wspólny mianownik. Ciekawostką może być fakt, że jeden ze świętujących pojawił się na obu spotkaniach. Najpierw, tuż za orkiestrą OSP maszerował w pochodzie lewicy, by po paru minutach trzymać transparenty narodowców.