Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

83. rocznica wybuchu drugiej wojny światowej w Zduńskiej Woli ZDJĘCIA

Włodzimierz Rychliński
Włodzimierz Rychliński
83. rocznica wybuchu drugiej wojny światowej w Zduńskiej Woli
83. rocznica wybuchu drugiej wojny światowej w Zduńskiej Woli Włodzimierz Rychliński
Obchody 83. rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej zorganizowane zostały w Zduńskiej Woli. Odbyły się na placu Wolności przed obeliskiem upamiętniającym zduńskowolan rozstrzelanych przez hitlerowców.

83. rocznica wybuchu drugiej wojny światowej w Zduńskiej Woli

Rocznicowe obchody zorganizowane zostały przez miasto Zduńska Wola i powiat zduńskowolski. Podczas uroczystości przypomniane zostały wydarzenia sprzed 83 lat. Pierwsza bomba, jaka spadła na Zduńską Wolę trafiła w świątynię przy ulicy Kościelnej. Niemcy, prawdopodobnie myśleli, że odprawiane jest wtedy nabożeństwo. Tak jednak nie było. Kolejne bomby trafiały w domy w całym mieście. Zduńska Wola stanęła w ogniu.

Byłem wówczas małym dzieckiem. Spanikowani mieszkańcy Zduńskiej Woli i Karsznic uciekali do Warszawy. Stamtąd jednak ich zawracano - wspomina zduńskowolski kombatant Bolesław Sylla. - Pamiętam tylko okruchy tamtych wydarzeń. To na przykład żandarmi konfiskujący ulotki konspiracyjne, które kolportowała moja mama.

Uczestnicy obchodów oddali hołd ofiarom hitleryzmu.

W tych, którzy pamiętają dramatyczne wydarzenia czasów II Wojny Światowej, każde wycie syren, każdy podobny do wybuchu bomb grzmot burzy czy każde słowo wypowiedziane w języku niemieckiego czy sowieckiego agresora, ma moc przywoływania obezwładniającego strachu, cierpienia i uczucia zagrożenia życia. Mówimy, że czas leczy rany, ale doświadczenie wojny pozostaje z człowiekiem na zawsze, choć schowane jest coraz głębiej pod coraz grubszym płaszczem rutyny życia w czasach pokoju - podkreśla prezydent Zduńskiej Woli Konrad Pokora. - Pokolenia, które pamięta te mroczne czasy, opuszcza nas bezpowrotnie: żołnierze Września 1939, Polacy walczący na wszystkich frontach, Kolumbowie. Oni wszyscy przekazali mojemu pokoleniu prawdę o tym, do czego zdolny jest człowiek ogarnięty żądzą władzy, tyranią i do czego zdolne jest społeczeństwo posłusznie, bezkrytycznie realizujące jego zbrodniczy plan. I żyliśmy w przeświadczeniu, że to już tylko historia. Wtuliliśmy się w gruby płaszcz rutyny życia w czasach pokoju.

Podczas obchodów przypomniane zostały pierwsze dni wojny w Zduńskiej Woli

W niedzielę 27 sierpnia radio podało, że we wszystkich miastach, osiedlach i większych skupiskach ludzkich należy przystąpić do kopania schronów przeciwlotniczych. W mieście cała ludność przystąpiła do pracy. Wszędzie kopano rowy, gdzie tylko było to możliwe – na podwórkach, na placach, na skwerkach, w parku, na terenach fabrycznych, gdzie się tylko dało.
W międzyczasie roznoszono po mieście karty powołań do wojska. O zmroku ulicami miasta zdążali już pierwsi rezerwiści, którzy kierowali się na stację kolejową. Stacja zaludniła się odjeżdżającymi w niewiadome i odprowadzającymi ich rodzinami. Przychodzące pociągi były przeładowane.
W godzinach popołudniowych do miasta przybyła jednostka wojsk przeciwlotniczych, która została zakwaterowana w szkole przy ulicy Łaskiej. Tego samego dnia postawiono w stan pogotowia miejską komendę przeciwlotniczą, która miała swą siedzibę w tej właśnie szkole. Służba ta dyżurowała aż do chwili bombardowania, do dnia 3 września.
W poniedziałek 28 sierpnia rozplakatowano po mieście ogłoszenie, nawołujące obywateli do spokoju, ładu i dyscypliny społecznej, a przede wszystkim do czujności. Dało się zauważyć, że po mieście i okolicy chodzą jakieś bliżej nieokreślone osoby, rozsiewające nieodpowiednie wiadomości.
Przez miasto przechodziło wojsko, zdążające w kierunku Sieradza czy Widawy. Przejeżdżały też oddziały broni pancernej oraz bardzo długie kolumny taborów wojskowych.
31 sierpnia wieczorem radio podało niewiele informacji o obecnych wydarzeniach. W możliwość wybuchu wojny nadal nie wierzył nikt. W późniejszych godzinach wieczornych przez miasto ze wszystkich stron przechodzili rezerwiści i kierowali się na stację kolejową. Odjeżdżające pociągi były przepełnione i nie były w stanie zabrać przybyłych, których gromadziło się coraz to więcej. Czekając na odjazd, biwakowali na peronach i pobliskich skwerkach, oczekując niecierpliwie na pociągi.
Tak kończył się ostatni dzień pokoju w naszym mieście.
Pierwszego września 1939 roku noc była dłuższa niż zwykle. Takie złudzenie, bo nad miastem wisiała gęsta mgła, która ograniczała widoczność aż do godziny 9. Był piątek – dzień targu – w taki dzień miasto szybciej budziło się do życia. Było już po 9, gdy od strony lasu na Piaskach wyleciał samolot bombowy. Leciał bardzo nisko, prosto przez wieś Zduny i dalej ulicą Złotą, a dolatując gdzieś do ulicy Prostej, zawrócił na zachód i z powrotem poleciał w kierunku lasu na Piaskach. Szybował tuż nad dachami domów, lecz z powodu gęstej mgły, nie był w całości widoczny. Wyglądał jak duża, czarna chmura; nikt nie widział na nim żadnych znaków czy symboli. Ludzie komentowali, że są to tylko ćwiczenia, specjalnie przeprowadzane w takiej mgle. Dochodziła chyba godzina 10. Powoli
zaczęło ukazywać się słońce; dopiero teraz dzień rodził się naprawdę. Po chwili z radioodbiornika dało się słyszeć głos: Uwaga, uwaga! Za chwilę podany będzie ważny komunikat. Istotnie, za chwilę Prezydent Rzeczypospolitej ogłosił, że tej nocy odwieczny wróg – Niemiec – zdradziecko napadł na Polskę i na całej granicy rozpoczął zaczepne działania wojenne.
Jest więc wojna.
Nastał niedzielny poranek. Niebo było jasne i wróżyło pogodny dzień. Słońce wstało pełne, ciepłe i majestatyczne; w końcu poderwało się wzwyż i z dostojną sobie okazałością popłynęło do góry po wysokim niebieskim tle. Ogarnęło całe miasto złotymi płomieniami. Ulice były puste, mimo iż dochodziła już godzina 8. Nic jeszcze nie wskazywało na to, że ta idealna cisza może zmienić się w tragiczną panikę. Tymczasem trwał błogi, piękny poranek. Dochodziło upalne przedpołudnie. Około godziny 9. 30, od strony lasu na Piaskach ukazał się klucz błyszczących samolotów, a za nim kolejne dwa. Leciały wysoko przez całe miasto i zawróciły w rejonie dworca kolejowego. Samoloty zaczęły się obniżać i lecieć tuż nad dachami domów. Obrona przeciwlotnicza zaatakowała, ale bezskutecznie. Samoloty przelatywały już nad centrum miasta, zniżały się jeszcze i zrzucały bomby, począwszy od kościoła. Pierwsza bomba spadła na prezbiterium i wpadła do środka, raniąc księdza Bernarda Srokę. Ludzie widząc, co się stało wybiegali z kościoła. Wtedy zaczęły spadać kolejne bomby. Spadły one na cmentarz kościelny, na ulicę Kościelną i Złotą – raniąc oraz zabijając znajdujących się tam ludzi. Kilka osób zostało zabitych w parku. Wiele bomb spadło też po obu stronach ulic Dolnej i Paprockiej, niszcząc wiele budynków i niosąc ofiary w ludziach. Co chwilę, w różnych punktach miasta wybuchały pożary. Powstał zamęt, słychać było krzyki i nawoływania. Ludność masowo chroniła się na przyległych do miasta polach. Teren objęty bombardowaniem sięgał od toru kolejowego na północy, do ulicy Dolnej na południu, także gdzieś od ulicy Tkackiej i Wileńskiej, na zachodzie, do ulic Szkolnej i Narutowicza na wschodzie. Płonęły zabudowania przy ulicach Szadkowskiej, Łaskiej, Piwnej oraz w innych punktach miasta, w tym największa w mieście fabryka Rosen i Wiślicki przy zbiegu ulic Łaskiej i Piwnej.
Poranek szóstego września był jak zwykły dzień – cichy i pogodny. W mieście panowała głucha, smutna cisza. Dymiły jeszcze zgliszcza fabryki przy ulicy Łaskiej oraz składów przy ulicy Szadkowskiej. Żadnej władzy w mieście już nie było. Do godziny dziewiątej na ulicach nie było widać nikogo. Nikt też jeszcze nie wyglądał przez okna ani nawet na podwórka. Nikt przez miasto nie przechodził. Gdzieś przed godziną dziewiątą, koło niektórych domów dyskretnie pokazywali się Niemcy, prawie niezauważalnie przemykali ulicami, ale zaraz szybko znikali. Dawało to już wyraźnie do zrozumienia, że bitwa nad rzeką skończyła się przegraną, a hitlerowcy są już w akcji.
Z wolna dochodził wieczór. W powietrzu czuć było jeszcze dolatujący z pogorzelisk, duszący swąd spalenizny. Z byłej fabryki przy ulicy Łaskiej, unosił się jeszcze dym. Z daleka, gdzieś od strony Pabianic dolatywały głuche odgłosy wystrzałów. Trwały tam ciężkie boje.
Tak rozpoczęła się pierwsza czarna i ponura noc okupacji, która trwała aż do soboty dwudziestego stycznia 1945 roku.

83. rocznica wybuchu drugiej wojny światowej w Zduńskiej Woli

83. rocznica wybuchu drugiej wojny światowej w Zduńskiej Woli ZDJĘCIA

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

2024 Omówienie próbnej matury z matematyki z Pi-stacją

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zdunskawola.naszemiasto.pl Nasze Miasto