Kto uratuje? Nowi

To, że zduńskowolski szpital wygrał konkurs na prowadzenie pogotowia nie oznacza, że po pacjentów przyjadą karetki ze znajomą obsadą. Ratownicy medyczni, którzy przez wiele lat jeździli ambulansami po chorych, najpierw jako pracownicy szpitala, a teraz jako pracownicy Falcka, już się nie pojawią. Do szpitala wracać nie chcą.
 Dyrektor zduńskowolskiej lecznicy Dariusz Kapciak cieszył się przed dwoma tygodniami z wygranej z Falckiem, który odebrał szpitalowi pogotowie na ponad półtora roku. Stwierdził, wówczas, że karetki mogą wyjechać każdego dnia, bo ma załogę złożoną z tych samych doskonałych ratowników medycznych, którzy pracowali poprzednio, a wzięli bezpłatne urlopy. Teraz okazuje się, że jest inaczej. Ratownicy, którzy zaraz po przejęciu pogotowia przez Falck poszli na bezpłatne urlopy, a było ich ośmiu, złożyli wypowiedzenia z pracy w SPZOZ 4 listopada.
- Dyrektor poinformował nas w październiku, że poda nas do kontraktu. Na co my zaprotestowaliśmy, bo nie powiedział, na jakich warunkach mielibyśmy pracować. Na takich jak przedtem, nie chcieliśmy. Złożyliśmy wypowiedzenia i deklaracje, że nie chcemy pracować w szpitalu - mówi jeden z nich.
- Widzieliśmy pogotowie w szpitalu i tutaj w Falck. To przepaść cywilizacyjna. Tu mamy jasno sprecyzowane zadania, w szpitalu robiliśmy rzeczy wykraczające poza obowiązki ratowników - dodaje kolejny.
Dyrektor Kapciak mówi, że do kontraktu zgodnie z życzeniem, tych ratowników nie podał. Dlaczego 2 tygodnie temu mówił inaczej? - Widać źle się zrozumieliśmy. Chodziło mi o osoby, które zostały w SPZOZ w karetce transportowej i na izbie przyjęć - przekonuje dyrektor Kapciak.
Do karetek potrzeba 12 - 14 ratowników. Dyrektor mówi, że ma pełną obsadę. Zaprzecza informacjom ratowników z Falcka, że szuka nadal ludzi. Resztę załogi stanowić mają nowe twarze, m.in. z Sieradza.