Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomoc dla Kingi z Przatowa. W 48 godzin od granicy z Niemcami do granicy z Białorusią ZDJĘCIA

Redakcja
arch.organizatorów, wry
Ogromnego zapału, zaangażowania i chęci pomocy z pewnością nie można im odmówić. Chodzi o Piotra Bączyńskiego i Tomasza Nastarowicza. To druhowie z OSP Przatów, którzy robią, co mogą, by pomóc 13-letniej Kindze Grześkowiak. Dziewczynka choruje na artrogrypozę, czyli zesztywnienie stawów. Panowie biorą udział w zbiórce pieniędzy na jej leczenie. By nagłośnić akcję znów wybiorą się w długą rowerową wyprawę. Tym razem zamierzają w ciągu 48 godzin przejechać od granicy z Niemcami do granicy z Białorusią.

Piotr Bączyński i Tomasz Nastarowicz mają do pokonania 750 km. To nie lada wyczyn, bo chcą to zrobić w ciągu 48 godzin. Wyruszą w nocy z 21 na 22 sierpnia. Start o godz. 0.01. Ruszą z graniczącego z Niemcami miasteczka Tuplice, by 23 sierpnia o godz. 23.59 dotrzeć do Słowatycz na granicy z Białorusią. W drodze będą mieć tylko 3 postoje w Krotyszynie, Szadku i Dęblinie. Rzecz jasna, najważniejsza jest dla nich przerwa w Szadku. W mieście zatrzymają się na rynku w okolicach godziny 20. Na wypoczynek nie będzie wiele czasu. Panowie przewidują, że może to być najwyżej godzina, choć o to nic pewnego.

Chcemy się wykąpać, przywitać ze swoimi rodzinami, może uda się chwilę zdrzemnąć – zastanawia się Piotr Bączyński.

W lipcu strażacy zorganizowali podobną akcję. W 21 godzin pokonali trasę z Szadku do Zakopanego. Ich akcja spotkała się z ogromnym entuzjazmem. Między innymi to dało im siłę do podjęcia kolejnego, jeszcze bardziej wymagającego wyzwania.

- Najważniejszą jednak motywacją jest dla nas pomoc Kindze. Boimy się trochę, że upały dadzą się nam we znaki, a później zapowiadane burze, ale jesteśmy tak zdeterminowani, że jeśli będzie trzeba, to weźmiemy rowery na plecy i osiągniemy cel - zapowiada Bączyński.

Choroba Kingi Grześkowiak

Kinga Grześkowiak ma 13 lat. Od urodzenia cierpi na atrogrypozę. To wrodzona choroba powodująca sztywność stawów.

- Choroba odbiera jej możliwość poruszania się, powoduje przykurcze, deformację sylwetki i, co najgorsze, ogromny ból. Nogi Kingi są sztywne, wyprostowane, córka nie zgina kolan. Stawy są powykrzywiane, co uniemożliwia chodzenie - wylicza Agnieszka Grześkowiak, mama Kingi.

Dziewczynka porusza się na wózku inwalidzkim. Każda czynności grozi złamaniem kości. Kinga już 13. razy przechodziła operację m.in. bioder, kości udowych, piszczeli, stóp, kolan. Bywa, że w gipsie pozostaje nawet 10 tygodni. U Kingi występuje znacznie więcej dolegliwości. To przez jej siedzący tryb życia.

Po ostatniej operacji usłyszeliśmy, że lekarze nie mają już pomysłu na dalsze leczenie córki. Sądziliśmy, że Kinga będzie skazana do końca życia na poruszanie się na wózku inwalidzkim oraz pomoc drugiego człowieka. Jednak dzięki dobrym ludziom nadzieja do nas wróciła. W lutym Kinga trafiła na konsultację do doktora Davida Feldmana z USA, który wraz z innym słynnym ortopedą, doktorem Paleyem operuje dzieci z bardzo ciężkimi problemami ortopedycznymi – mówi mama Kingi.

Doktor Feldman zbadał dziewczynkę. Zdecydował, że podejmie się operacji. Problem w tym, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie pokryje kosztów. Trzeba zebrać blisko 380 tys. zł.

https://m.facebook.com/pomockinga/ , https://www.facebook.com/events/1681651038652663/ ,
https://www.siepomaga.pl/pomagamy-kindze
https://www.siepomaga.pl/challenge24kinga

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zdunskawola.naszemiasto.pl Nasze Miasto