Rada Miasta Zduńska Wola o podwyżkach za śmieci

Radni zebrali się w poniedziałek, 8 listopada, w trybie zdalnym i nadzwyczajnym. Online i pilnie radni decydowali o gospodarce odpadami. Dyskusja pojawiła się już przy ustalaniu porządku obrad. Radni Prawa i Sprawiedliwości negowali konieczność zwoływania sesji nadzwyczajnej. Twierdzili, że decydują w tak ważnych sprawach powinna odbyć się w trybie normalnym, najlepiej na sali obrad. Na wstępie też klub radnych PiS ogłosił, że będzie głosował przeciwko propozycjom prezydenta.

- Wydarzyła się nadzwyczajna sytuacja, gdy otworzyliśmy oferty na zagospodarowanie odpadów odbieranych od mieszkańców - twierdzi prezydent Zduńskiej Woli Konrad Pokora.

Pośpiech przy zwoływaniu sesji wynika, jak twierdzi prezydent z tego, że do 15 listopada trzeba przygotować projekt budżetu na 2022 rok. Radni muszą podjąć decyzję, by nowe kwoty można było wpisać do przyszłorocznego budżetu.

- Mamy wręcz galopujące ceny energii elektrycznej. To jest nadzwyczajna sytuacja - podkreśla wiceprezydent Paweł Szewczyk. - Ceny w Polsce wzrastają nie z miesiąca na miesiąc, ale z tygodnia na tydzień.

Stawka podstawowa od osoby miesięcznie za śmieci segregowane od stycznia to 35 zł. Obecnie opłata wynosi 28 zł miesięcznie od osoby.

Pozostawiona będzie także ulga do osób, które kompostują odpady biodegradowalne na swojej posesji. Zapłacą 4 zł mniej os osoby, czyli 31 zł miesięcznie.

Za podwyżką zagłosowało 11 radnych, przeciw było 7 radnych, a 1 się wstrzymał. Nieobecnych było 2 radnych.

Radny Łukasz Gędek podkreślał, że za kadencji Konrada Pokory, ceny śmieci wzrosły z 14 do 28 zł, a teraz do 35 zł od osoby. Przypomniał, że miasto powołało własną spółkę, by ceny nie galopowały.

Władze miasta przypominają, że znacznie wzrosły opłaty za odpady na wysypiskach i w instalacjach, do jakich trafiają śmieci. Prezydent Zduńskiej Woli podkreślał, że od kilku miesięcy jest zamknięta instalacja w Mostkach, gdzie trafiały bioodpady i odpady remontowe, więc odpady trafiają pod Kamieńsk, a to 70 km.

Tymczasem, jak informuje wiceprezydent Paweł Szewczyk, znacznie drożeją od przyszłego roku ceny na wysypiskach. I tak na przykład:
Tworzywa sztuczne obecnie to 298 zł za tonę, od 2022 roku będzie 540 zł za tonę.
Za szkoło obecnie stawka to 108 zł za tonę, a będzie 324 zł.
Za bioodpady miasto płaci już 428 zł, a będzie w przyszłym roku 486 zł.
Śmieci wielkogabarytowe kosztują teraz 540 zł za tonę, a będzie 753 zł.

- Ceny energii wzrastają głównie z powodu polityki klimatycznej Unii Europejskiej - stwierdził radny Łukasz Gędek.

- Na funkcjonowanie instalacji nie mamy żadnego wpływu, na wzrost cen nie mamy żadnego wpływu, ani tym bardziej na politykę klimatyczną - podkreśla Paweł Szewczyk.

Według danych Urzędu Miasta Zduńska Wola w tym roku znacznie wzrosła liczba ton bioodpadów, odpadów remontowych oraz wielkogabarytowych.

- Obserwujemy wzrost ilości biodpadów, dlatego proponujemy wyższą ulgę dla tych, którzy będą sami zagospodarowywać bioodpady - podkreśla Konrad Pokora.

Miesięcznie 4 zł mniej od osoby zapłacą ci, którzy bioodpady, czyli np. trawę czy liście składują na swojej działce.

Zainteresowanie kompostowanie odpadów i ulgą jest obecnie bardzo niskie. Na 33 tys. zadeklarowanych osób, zaledwie tylko 700 osób korzysta z ulgi.

Jeszcze w tym roku Zduńska Wola będzie musiała dopłacić z budżetu prawie pół miliona złotych do gospodarki odpadami ponad to, co zebrała z opłat od mieszkańców. Radni zmienili budżet miasta, dokładają 488 tys. zł. Z tego około 185 tys. zł to dopłata dla MPGK w Zduńskiej Woli za odbiór odpadów, a 300 tys. zł to dopłata do zagospodarowania śmieci w Kamieńsku.

Jednocześnie radni zdecydowali o przeznaczeniu ponad 2 mln zł na pokrycie kosztów gospodarki odpadami. Już wiadomo, że tyle w tym roku zabraknie pieniędzy zebranych od mieszkańców do końca tego roku.

Jak napisano w uzasadnieniu do tej uchwały, ilość odpadów, jakie odebrano od mieszkańców była znacznie wyższa niż szacowano. Głównie chodzi o odpady bio, remontowe oraz wielkogabarytowe.

- Mamy do czynienia ze wzrostem ilości odpadów - podkreśla Paweł Szewczyk. - Nawet jeśli segregacja byłaby na poziomie nas zadowalającym, jeśli nie będziemy odpadów produkować mniej, nie jestem tu optymistą.