- Od początku twierdziłem, że jestem niewinny. Cała sprawa inspirowana była politycznie i wywołana na czas wyborów - skomentował wyrok Piotr Niedźwiecki.
Proces byłego prezydenta Zduńskiej Woli trwał blisko rok. Piotrowi Niedźwieckiemu zarzuty postawiła Prokuratura Rejonowa w Piotrkowie Trybunalskim. Oskarżony, jako funkcjonariusz publiczny miał się dopuścić niedopełnienia obowiązków. Polegać to miało na dopuszczeniu do sytuacji, w której Grzegorz Szmyt, prezes miejskich spółek prowadził działalność gospodarczą. Tego zabrania tzw. ustawa antykorupcyjna. Informacje o własnym biznesie Szmyt zawierał w oświadczeniach majątkowych składanych w Urzędzie Miasta. Obowiązkiem prezydenta jest weryfikowanie zawartych tam danych. Piotr Niedźwiecki zlecał to jednak ówczesnej kadrowej. Dlatego, jak przekonywał nie wiedział o prywatnej działalności Grzegorza Szmyta. Kiedy poznał te fakty, wezwał prezesa miejskich spółek na rozmowę. Skutkiem tego była likwidacja firmy przez Szmyta i zrzeczenie się udziałów w innej na rzecz syna.
W 2016 roku tę sytuację ujawnili dziennikarze. Wówczas zaczęli ją badać miejscy radni. Tematem zainteresowali Urząd Wojewódzki w Łodzi, skąd zawiadomienie trafiło do prokuratury.
Po odczytaniu wyroku sędzia Paweł Cieciura przedstawił uzasadnienie. Stwierdził, że nie każde niedopełnienie lub przekroczenie obowiązków powoduje powstanie przestępstwa. Tak też było w przypadku Piotra Niedźwieckiego. Podczas procesu zebrany został obszerny materiał dowodowy. Nie wykazano w nim jednak, że miasto lub miejskie spółki poniosły szkody materialne lub niematerialne będące skutkiem sytuacji panującej w magistracie i spółkach.
Piotr Niedźwiecki od początku procesu zapewniał o swojej niewinności
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?