Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lilla Latus o twórczości, miłości, podróżach [zdjęcia i rozmowa]

Włodzimierz Rychliński
Lilla Latus o twórczości, miłości, podróżach
Lilla Latus o twórczości, miłości, podróżach Włodzimierz Rychliński
Lilla Latus spotkała się z czytelnikami w karsznickiej filli Miejskiego Domu Kultury w Zduńskiej Woli. Opowiadała o twórczości, miłości, podróżach.

Lilla Latus pochodzi z Widawy, ale od dziecka związana jest ze Zduńską Wolą. Jest znaną i cenioną autorką wierszy, fraszek, tekstów piosenek, reportaży, przekładów poezji z języka angielskiego, artykułów podróżniczych. Należy do Związku Literatów Polskich, klubu literackiego Topola w Zduńskiej Woli. Wielką pasją Lilli Latus są podróże. Mimo fizycznej niepełnosprawności podróżuje po całym świecie.
W ubiegłym roku obchodziła 30-lecie działalności literackiej. Została też wyróżniona w kategorii media/wydawnictwa w publikacji „Lista Mocy. Sto najbardziej wpływowych Polek i Polaków z niepełnosprawnością”. W tym roku znalazła się w opublikowanym przez redakcję Dziennika Łodzkiego gronie 20 najbardziej wpływowych kobiet województwa łódzkiego.

Rozmowa z Lillą Latus, pisarką, podróżniczką ze Zduńskiej Woli wpisaną na „Listę mocy.100 wpływowych Polek i Polaków z niepełnosprawnością” o wewnętrznej sile, niepełnosprawności, ludziach, Turcji.

Znalazła się Pani w zacnym gronie osób umieszczonych w wydawnictwie „Lista mocy.100 wpływowych Polek i Polaków z niepełnosprawnością”.

To dla mnie zaskakujące, ale oczywiście miłe wyróżnienie. Znalazłam się w gronie wpływowych w kategorii Media/Wydawnictwa. Jest to najbliższa mi dziedzina, ale na tej liście jest wielu niepełnosprawnych sportowców, dziennikarzy, ludzi biznesu, naukowców. Z wieloma z nich miałam już wcześniej kontakt, o innych słyszałam, bądź czytałam. Nie wiem, czy jestem osobą wpływową, ale mam nadzieję, że inspirującą. Jest wiele osób niepełnosprawnych, o których nie słyszeliśmy, a które są ważne. Myślę, że ten wybór mogę wykorzystać do uświadamiania ludziom, że działania niepełnosprawnych, by przyniosły cel, sukces muszą być realizowane z większym rozmachem, rozbiegiem. Nie zawsze jednak możemy sobie sami z tym poradzić. Zwróciła na o uwagę Janina Ochojska podczas spotkania w warszawskim Zamku Królewskim, gdzie odbywała się gala „Listy mocy”. Obecny był między innymi ówczesny minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Pani Ochojska zapytała, czemu jest tak mało pieniędzy na rehabilitację. Minister niedługo później zniknął, a obecni zaczęli się śmiać, że poszedł załatwiać kasę na ten cel.

O problemach niepełnosprawnych kolejny raz przekonała się Pani o tym po fatalnym w skutkach wypadku, jakiego doświadczyła latem 2016 roku.

Podróżowałam wówczas po Turcji. To był czas, kiedy doszło do ogromnych niepokojów w tym kraju. Mówię o puczu prezydenckim. Nic mi się nie stało, a szesnaście kilometrów od domu doszło do wypadku. Było ze mną bardzo źle, a samochód nadawał się do kasacji. Znalazłam się z poważnymi obrażeniami w szpitalu. Po wyjściu do domu znów musiałam się zmierzyć z bezradnością i zacząć walkę o powrót do niezależności. Wtedy okazało się, że mam niezastąpionych przyjaciół. Logistyka była opanowana niesamowicie. Było wiadomo, kiedy i jakie zakupy trzeba zrobić, co i gdzie załatwić, kiedy podać herbatę, etc. To było dla mnie niezwykłe. Mogłam liczyć na tych ludzi w każdej chwili. Nie mogłam, i do tej pory tak jest, przeskoczyć innych rzeczy np. w Zduńskiej Woli jest szesnaście korporacjitaksówkarskich (wiem, bo policzyłam) i w żadnej nie ma samochodu przystosowanego do przewożenia osób poruszających się na wózkach inwalidzkich. Owszem, jeśli wcześniej zadzwoniłam poprosiłam pana taksówkarza, by mnie zawiózł w określone miejsce i później odebrał, nie było problemu. Kłopot jednak jest w tym, że ja muszę z tego wózka przesiąść się do taksówki, a wózek trafia do bagażnika. Rzecz w tym, by wjechać na wózku do taksówki i później swobodnie ją opuścić. Czasem korzystałam z przystosowanego busa będącego w dyspozycji Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, za co jestem bardzo wdzięczna.

Zamierza Pani wrócić do Turcji?

Przecież Turcja mnie nie skrzywdziła. To była moja trzecia tam wizyta. Byłam w mieście Marmaris. Prezydent Erdogan przebywał wówczas kilometr od mojego hotelu. W nocy obudziły nas hałasy. Latały helikoptery, słychać było strzały, na ulicach pojawiło się wojsko. W związku z wydarzeniami, między innymi w Ankarze, żołnierze ewakuowali prezydenta Turcji. Informacje o tym natychmiast obiegły cały świat. Otrzymywałam mnóstwo smsów z Polski z pytaniem, czy jestem bezpieczna. Tak, byłam bezpieczna. Turecka obsługa hotelowa zachowywała się bardzo spokojnie i odpowiedzialnie. Na drugi dzień pojechałam na bazar. Dopytywałam ludzi, czy są po którejś ze stron, ale odnosiłam wrażenie, że unikają tego tematu. Zauważalne było natomiast to, że z dużą uwagą śledzą komunikaty pojawiające się w radiu i telewizji. Nawet jeśli odczuwali niepokój, to nie dawali po sobie tego poznać. Domyślać się tylko mogę, że chodziło o to, by nie wywoływać paniki wśród turystów. Poza tym, muszę podkreślić, że Turcy są bardzo pogodni, uczynni, ciepli w kontaktach z innymi. Przekonałam się o tym wiele razy.

W jaki sposób?

A choćby w taki, że chciałam kiedyś kupić kurtkę, która bardzo mi się spodobała. Przymierzyłam ją i z żalem stwierdziłam, że nie pasuje na mnie. Pomyślałam, że muszę z niej zrezygnować, ale sprzedawca mi na to nie pozwolił. Zapytał, jak długo jeszcze będę w okolicy. Oceniłam, że może być to około półtorej godziny i usłyszałam, że w tym czasie on naniesie na tę kurtkę poprawki tak, by była na mnie dobra. Kiedy wróciłam do niego, okazało się, że po prostu uszył mi kurtkę od nowa. Inny przykład tej życzliwości to zachowanie starej muzułmanki, którą z przyjaciółką spotkałyśmy w górach. Przygotowała dla nas herbatę, której smaku nie zapomnę do końca życia. W tak prostą rzecz też można włożyć wiele pasji, zaangażowania. Mam wiele niezwykłych wrażeń z Turcji. Zresztą, trzeba nie tylko tureckiego serca, ale i tamtejszej, wody, słońca, powietrza. Kocham ten kraj za życzliwość i uczynność dalece wychodzącą poza standard zwykłych usług turystycznych. Przypomina mi się, że podczas ostatniej wizyty w Turcji pierwszy raz w życiu nie chciałam wracać do kraju. Chciałam przedłużyć pobyt o tydzień, ale nie było wolnych miejsc w samolocie na ten termin. Kto wie, może gdybym została tam dłużej uniknęłabym wypadku...

Od trzydziestu lat pisze Pani wiersze. Czy to przykre doświadczenie wpłynęło na kształt ostatniego tomiku zatytułowanego „Lillie”?

Nie mogę jednoznacznie odpowiedzieć, ale myślę, że w jakimś stopniu tak się stało. Chciałam, by była to książka dobra i mądra. Jest osobista. To może pokazywać choćby tytuł nawiązujący do mojego imienia. To wydawnictwo zostało uznane za najlepszy tomik poetycki 2017 roku przez 40. Międzynarodowy Listopad Poetycki w Poznaniu. W Zduńskiej Woli odbył się benefis z okazji 30-lecia mojej pracy artystycznej. Zrobiony został w przepiękny sposób. W taki sposób poetów honoruje się chyba tylko w naszym mieście. Kiedy opowiadam o tym twórcom z innych, nawet tych największych miast, bardzo nam tego zazdroszczą. Między innymi dlatego, że w Zduńskiej Woli szanuje się i pielęgnuje kulturę. Z całą stanowczością twierdzę, że to miasto jest moim miejscem na Ziemi. Zwiedziłam już wiele państw (nie byłam tylko w Ameryce Południowej!) i wiem, że z każdej kolejnej podróży będę do mojego miasta wracała z przyjemnością.
Oprócz Turcji, dokąd Pani najchętniej wyjeżdża?

Wyjeżdżam tam, gdzie są palmy, bo to mądre drzewa i nie rosną tam, gdzie jest zimno.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lilla Latus o twórczości, miłości, podróżach [zdjęcia i rozmowa] - Zduńska Wola Nasze Miasto

Wróć na zdunskawola.naszemiasto.pl Nasze Miasto