Szczep kolejarski im Zawiszy Czarnego powstał w Karsznicach w kwietniu 1934 roku. Działały wtedy trzy drużyny: żeńska, męska i zuchowa. Organizowane były obozy i wycieczki. Druhowie jeździli m.in. na Litwę i Ukrainę. Wybuch drugiej wojny swiatowej uniemożliwił działalność harcerzy. Swoje drużyny reaktywowali w 1945 roku. Wtedy do harcerstwa wstąpił Marian Fiklewicz. Miał wówczas 16 lat. Rok później pojechał na swój pierwszy obóz do Słupi koło Bełchatowa.
– Chodziliśmy do tamtejszych gospodarzy, by dali nam trochę siana na sienniki, bo musieliśmy na czymś spać – wspomina Marian Fiklewicz.
Uczestnicy spotkania opowiadali i inne harcerskie historie.
– Harcerzy było dwieście pięćdziesiąt tysięcy. To o sto tysięcy osób więcej, niż liczyła Armia Krajowa. Z resztą, trzeba pamiętać, że harcerstwo to była organizacja paramilitarna - wspomina Marian Supernat, który do dziś mieszka w Karsznicach.
Karszniccy harcerze spotykają się co jakiś czas od lat. Ich organizacją zajmuje się m.in. Feliksa Madalińska.
– Coraz mniej nast jest. Wiadomo, ludzie umierają. W minionych latach zjeżdżało się z całej Polski nawet ponad sto osób – wylicza pani Feliksa.
Jaki jeszcze harcerskie historie w Karsznicach opowiadali druhowie sprzed kilkudziesięciu lat? O tym w piątek w Naszym Tygodniku Zduńska Wola - Łask.
Nie żyje Jan A.P. Kaczmarek. Zdobywca Oscara miał 71 lat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
