To był początek marca. Do zduńskowolskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami zgłosiła się kobieta prosząc, by przez dwa tygodnie panie z TOZ zajęły się jej pieskiem.
- Pani przedstawiła się jako Ewa Kondras. Mówiła, że ma trudną sytuację, bo się przeprowadza, ma małe dziecko i remont w nowym mieszkaniu. Prosiła, by dosłownie na dwa tygodnie zająć się jej psem. Zgodziłyśmy się. Jednak minął jeden miesiąc, kolejny i nic. Kobieta zniknęła - opowiada Dorota Janiszewska ze zduńskowolskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Panie z TOZ zaczęły szukać zduńskowolanki nawet przez policję. I nic.
- Okazało się, że pod podanym adresem ta osoba już nie mieszka. Sąsiedzi mówili, że wyprowadziła sie w połowie lutego. Nie ma jej nigdzie w naszej bazie, widocznie nie jest nigdzie zameldowana - mówi Jacek Kozłowski, rzecznik zduńskowolskiej policji. I dodaje, że w takiej sytuacji policja niewiele może zrobić.
- Jak tak można?! To nieludzkie porzucić zwierzę, które samo nie jest w stanie sobie poradzić! - denerwują się wolontariuszki TOZ, które doglądają Maksa w lecznicy w Czechach pod Zduńską Wolą i dostarczają mu jedzenie.
Maks, choć nie widzi, jest bardzo przyjacielski. W lecznicy w Czechach mówią, że jest spokojny, ale tęskni za swoją panią. W Czechach nie może zbyt długo zostać. Stąd apel do właścicielki psa, by przemyślała sprawę i się po niego zgłosiła. W TOZ szukają dla niego nowego domu, ale w przypadku ślepego kundelka nie jest to łatwe. Jeśli się nie uda, Maks trafi do schroniska lub zostanie uśpiony. Kto chce pomóc psu może zgłaszać się do TOZ. #Kontakt jest możliwy pod adresem mejlowym: [email protected], lub pod nr telefonu 515-045-729.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?