- Tego dnia, 7 grudnia 2009 roku, poszłam do pracy. Po pracy byłam umówiona z córką. Miała przyjść prosto ze szkoły do mnie. Pojechałyśmy do ortodonty. Jak córka była przebadana, to pochodziłyśmy po Zduńskiej Woli i o 18.30 miałyśmy autobus. Na dworcu spędziłyśmy dobre pół godziny. I żadnego z oskarżonych tam nie widziałam. Przed 18 byłyśmy już na dworcu. Do czasu odjazdu autobusu tam byłyśmy. Nie zauważyłam niczego dziwnego, bo przyglądałam się córce. Na żadne zdarzenie z taksówkarzem nie zwróciłam uwagi. Nie pamiętam, czy któryś z oskarżonych jechał ze mną autobusem - stwierdziła przed sadem kobieta. - Dopiero po trzech miesiącach z dzieckiem miałam kontakt. Kolega syna powiedział mi, żebym się nie martwiła, bo on był wtedy z nimi pod sklepem - mówiła.
Przypomnijmy. O zabójstwo Włodzimierza Jasnosa oskarżeni są Dawid Ż., Piotr W., Adrian K. oraz bracia Adrian K. i Radosław K. Grozi im za to dożywocie. Natomiast Mateusza Rz. i Martę W. oskarżono o to, że mając wiedzę o zabójstwie, nie poinformowali organów ścigania. Do więzienia mogą trafić na trzy lata. Żaden oskarżony nie przyznaje się do winy.
W czwartek w Sądzie Okręgowym w Sieradzu zeznawał jeszcze m.in. brat jednego z oskarżonych. Kolejny termin rozprawy wyznaczono na 19 stycznia.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?