Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zduńska Wola. Mało chętnych na pracę za długi

Włodzimierz Rychliński
A Ponad 4,5 mln zł czynszowego zadłużenia mają zduńskowolanie żyjący w mieszkaniach komunalnych i spółdzielczych A Należności można odpracować, ale chętnych jest niewielu.

Coraz mniej osób chętnych jest do odpracowania długów, które powstały wskutek braku opłat za czynsz. Tak jest w Towarzystwie Budownictwa Społecznego „Złotnicki”. W Spółdzielni Mieszkaniowej „Lokator” zaniechali stosowania tego rozwiązania.

Kiedy w Zduńskiej Woli wprowadzano możliwość odpracowania zadłużenia, wydawało się, że jest to fantastyczny pomysł. Okazało się, że tylko dla niektórych. Zarządcy i właściciele lokali mieszkalnych wychodzili z założenia, że będzie to rozwiązanie pozwalające ludziom na choćby częściowe rozwiązanie problemów związanych z zadłużeniem. Początkowo pomysł się sprawdzał. Później okazało się, że dłużnicy nie garną się do pracy. W każdym przypadku pojawiały się inne argumenty.

W TBS do obowiązków osób odpracowujących długi należały bieżące prace porządkowe. Ich zakres i czas zależne były od pory roku. Latem zajęć jest więcej. Trzeba dbać o zieleń i pilnować porządku na posesjach. Zimą praca jest cięższa. Jednym z zadań o tej porze roku jest odśnieżanie i posypywanie piaskiem chodników. Rzecz w tym, że należy to zrobić wcześnie rano, zanim ludzie wyjdą z domów do pracy, dzieci do szkół. Nie wszystkim osobom, którym powierzane były te obowiązki, podobało się wstawanie o wczesnej porze. Dłużnicy do pracy przychodzili dzień, może dwa. Później zadłużeni mieszkańcy już nie pojawiali się w pracy.

- Nie możemy zmusić naszych najemców do pracy. Jeśli nie chcą korzystać z takiego rozwiązania, trudno - rozkłada ręce prezes TBS Janusz Żołyniak. - Oczywiście to nie dotyczy wszystkich, którym to zaproponowaliśmy. Były osoby, które chętnie się tym zajmowały. Traktowały to jako wyciągnięcie ręki z naszej strony. Ale takich ludzi nie było zbyt wielu.

Każdego miesiąca w TBS mają do obsadzenia 25 - 28 stanowisk. Ta liczba prawie nigdy nie jest wyczerpana. Ludzie przychodzą, później się wycofują. Ich miejsce pojawiają się inni. Rocznie może to być około 90 osób. Ale byli lokatorzy, którym udało się w całości uregulować zadłużenie. Dla TBS pracowali nawet dwa lata. Wynagrodzenie nie jest wysokie. Maksymalnie było to 500 zł. Najczęściej jednak jest to ok. 250 zł. Stawki wyliczane są na podstawie przetargów, jakie kilka lat temu TBS ogłaszało na wykonywanie prac porządkowych przez firmy zewnętrzne. Teraz jest to aktualizowane o wysokość inflacji. Chętnych szuka się w różny sposób. Pracownicy TBS informują ludzi o takiej możliwości. Ci najbardziej zainteresowani zgłaszają się sami, bo dowiedzieli się o tym z różnych źródeł.

- Taką informację mogli uzyskać na przykład w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej, bądź podczas wizyty u prezydenta - wylicza prezes Żołyniak.

Łączne zadłużenie lokatorów żyjących w mieszkaniach komunalnych względem TBS na koniec minionego roku wynosiło ponad 2,3 mln zł. Najwyższe to ok. 40 tys. zł. By uzbierała się taka kwota, potrzeba kilku lat. Jej znaczną część stanowią odsetki. Wiele osób spłaca należność w ratach. Miesięczna wynosi 100-150 zł. Do tego dochodzi oczywiście bieżący czynsz. Takich porozumień między „Złotnickim” a dłużnikami jest obecnie ponad 250.
Dłużników nie brakuje też w Spółdzielni Mieszkaniowej „Lokator” w Zduńskiej Woli. Na koniec zeszłego roku mieli do uregulowania ponad 2,2 mln zł. W ciągu minionej dekady ta kwota spadła aż o ok. 4,5 mln zł. Odpracowanie długów nie okazało się pomysłem, który w spółdzielni się sprawdził. Przyczyna? Podobna jak w TBS, czyli brak zainteresowania lub lekceważące podchodzenie do zawartego porozumienia.

- Ktoś się pojawiał, ale następnego dnia, przychodziła za niego na przykład matka - mówi prezes SM „Lokator” Przemysław Gibert. - Poza tym, u nas potrzeba pracowników o określonej specjalności na przykład malarzy. Jeśli weźmiemy osobę bez takich kwalifikacji, to musimy ją przeszkolić. To trwa dwa lub trzy miesiące.

W „Lokatorze” poszukiwali też dozorców. Do takiej pracy też są jednak potrzebni właściwi ludzie. Chodzi o dyskrecję, uczciwość, odpowiedzialność. To ważne cechy, zważając na fakt, że dozorcy mają dostęp np. do piwnic, w których mieszkańcy trzymają swoje rzeczy. Dorywczą pracę w spółdzielni ostatni raz potrzebujący mieli okazję znaleźć 3 lub 4 lata temu, kiedy zimą mocno sypnęło śniegiem. Wtedy dorobić mogło ok. 10 należących do Stowarzyszenia Bezrobotnych

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zdunskawola.naszemiasto.pl Nasze Miasto