MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Jest taka szkoła, są tacy uczniowie

Redakcja
Jest takie miejsce, taki kraj... – pamiętamy dobrze słowa znanej piosenki Jana Pietrzaka. Z pełnym przekonaniem o wyjątkowości, możemy też powiedzieć: „Jest taka szkoła, są tacy uczniowie…” Trudno wprost uwierzyć, ale faktem jest, że w sobotnie popołudnie 5 listopada 2011 roku, w Zespole Szkół Zawodowych Nr 1 w Zduńskiej Woli miało miejsce niecodzienne spotkanie uczniów i nauczycieli. Dlaczego niecodzienne? - ktoś zapyta. Otóż spotkali się, tak jak to czynią systematycznie w rytmie pięcioletnim ci, którzy zaczęli naukę w Technikum Mechanicznym w Zduńskiej Woli przed 50 laty, a 45 lat temu ukończyli tę szkołę.

Spotkały się dwie klasy: „A” i „B” – obie znakomite, chociaż rywalizujące i obie wyjątkowe, bo przykładów takiej integracji oraz więzi ze szkołą, a także utrzymywania przyjaźni i koleżeństwa miedzy sobą szukać ze świecą. Trzeba też podkreślić, że były to klasy wyłącznie męskie, nie przez jakiś antyfeminizm, ale po prostu – zabrakło wówczas dziewcząt chętnych do nauki w Technikum. Mogą tylko żałować.

Przyszli także nauczyciele i wychowawcy oraz instruktorzy zawodu. Stefan Pawłowski, Zdzisław Cechowski, Stefan Warulik, Bronisław Jackowski, Piotr Gałczyński, Jerzy Walczak, Stanisław Jarzyński, Zdzisław Jonczyk. Gościnności nie odmówiła obecna pani dyrektor mgr Małgorzata Cieślak, która podczas spotkania przedstawiła obecną sytuację szkoły, jej osiągnięcia i problemy. Warto tu przypomnieć, iż „złoci” uczniowie, dziś ze srebrem na skroniach, zaczynali swoją edukację jeszcze w starym budynku przy ulicy Zielonej. Różnie potoczyły się ich losy - większość mieszka w Zduńskiej Woli lub okolicach, niektórzy rozjechali się po całej Polsce – m.in. do Łodzi i Warszawy, Rzeszowa i Zielonej Góry, Bydgoszczy i Świebodzina, Piły, Wrocławia czy Piotrkowa.
Ich drogi życiowe i kariery też nie ułożyły się schematycznie. Część pozostała technikami mechanikami, wielu ukończyło studia wyższe, niektórzy są doktorami nauk, pracownikami uczelni czy innych instytucji, jest i dr inż. Mieczysław Janowski, który był wieloletnim prezydentem Rzeszowa, senatorem, a także posłem do Parlamentu Europejskiego. Wszyscy się sprawdzili, bo jak można było usłyszeć z ust jednego z wychowanków-jubilatów, „uczyli się nie tyle dla szkoły, co dla życia”. Wdzięczni więc są swojej „Alma Mater” – Matce Karmicielce. Wdzięczni są swoim wychowawcom, profesorom, instruktorom zawodu i katechetom. Słowo dziękujemy powtarzali więc niejeden raz. Ciepło robiło się na sercu emerytowanym już dziś profesorom, gdy słyszeli słowa, że byli dla swoich uczniów nie tylko wymagającymi nauczycielami, ale mistrzami i doradcami, a nawet przyjaciółmi. Oczywiście były i kwiaty i radość ze spotkania.

Byli uczniowie usłyszeli także wiele komplementów, po latach w pełni zasłużonych, od swych niegdysiejszych profesorów o solidności uczenia się i wzajemnej solidarności, o zwycięskich turniejach sportowych, artystycznych czy rozmaitych olimpiadach przedmiotowych. To dobrze, że nawet po tylu latach szkoła może być dumna z takich uczniów. Ze szczególnym wzruszeniem pozdrowili swoich wychowawców: panią mgr Wandę Sznajder i pana mgra inż. Stefana Pawłowskiego. Niestety, ze względu na stan zdrowia, pani profesor Sznajder nie mogła przybyć do swoich wychowanków, ale ich delegacja z Marianem Kamińskim na czele, odwiedziła ją w domu z naręczem pięknych róż i okolicznościowym listem.
Po spotkaniu w szkole na trzech zduńskowolskich cmentarzach zapalono znicze na grobach zmarłych profesorów oraz kolegów. Pamiętano o wszystkich, poczynając od pokłonu złożonego pani profesor Felicji Jakubowskiej, która jako matematyk stała się legendą Technikum, kończąc zaś przy grobie pana profesora Stanisław Piotrowicza.
Potem była wspólna Eucharystia w kaplicy Trójcy Świętej (parafia Św. Antoniego), którą sprawował ksiądz Marek Chrzanowski. Piękne śpiewy i czytania, serdeczna homilia i wzruszająca modlitwa wiernych, specjalnie przygotowana na tę okazję, stwarzały niepowtarzalną więź obecnych w świątyni z tymi, którzy są już w Domu Ojca.

To jubileuszowe spotkanie zakończyła kolacja, na którą przybyły także małżonki absolwentów. Było mnóstwo wspomnień dotyczących i nauczycieli, a także kolegów ze szkolnych ław, opowiadano o kolejach swego życia, o rodzinie, wielu mogło pochwalić się wnukami, przypomniano też szkolne kawały i psikusy sprzed lat. Były również tańce przy dobrej muzyce, w trakcie których wielu wracało wspomnieniami do studniówki w roku 1966.
Podziękowano też serdecznie tym, którzy włożyli szczególnie dużo pracy, aby przygotować to jubileuszowe spotkanie. Byli to m.in.: Andrzej Wawrzecki, Marian Kamiński, Andrzej Krakowski, Jerzy Banachowski, Bogdan Szczupak, Tadeusz Płuciennik.
Łza się w oku kręci, to prawda, ale jest to łza radości. Czyż można się nie cieszyć, że mimo upływu czasu, a pół wieku to nie jest mało, są ciągle razem ze swoją Szkołą, a gdy trzeba, potrafią sobie wzajemnie okazać pomoc?
Warto brać z nich przykład. Zamierzają się spotkać za następne pięć lat. Czy to będzie rekord wpisany do Księgi Guinessa, to dla nich absolutnie nie jest ważne, nie o to wszak chodzi, oni czują się nadal wspólnotą. Bierzmy przykład z takich ludzi. Nie tylko Zespół Szkół Zawodowych, następca Technikum Mechanicznego, ale i cała Zduńska może być z nich dumna.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zdunskawola.naszemiasto.pl Nasze Miasto