„Miraż” mieścił się w kamienicy przy ul.Łaskiej 2. W tym miejscu pod różną postacią gastronomia działała już na początku minionego stulecia. Były tam piwiarnia, cukiernia. Po drugiej wojnie światowej, już w 1946 roku powstała „Popularna”. Potocznie nazywana była gospodą. Tworzyły ją trzy duże sale, przestronna kuchnia, dobrze zaopatrzony bufet, zaplecze socjalne. W trudnych, powojennych czasach miała służyć wyżywieniu narodu. W kolejnych latach w Zduńskiej Woli powstały wielkie, zatrudniające po kilka tysięcy osób zakłady pracy. Dawały swoim pracownikom bony na obiady. Zrealizować je można było właśnie w „Popularnej”. W 1959 roku pracę zaczął tam Tadeusz Wrąbel.
- To była typowa jadłodajnia. Było mnóstwo gości. To zaś wymagało odpowiedniej liczby pracowników mogących przygotować tak dużą liczbę posiłków i potrafiących sprawnie je wydać - mówi Tadeusz Wrąbel.
W gospodzie zatrudnionych było około 30 osób, z czego połowę było w kuchni. Lokal czynny był od godz. 8 do godz. 22. Każdego dnia wydawane było około 200 posiłków. Ludzie siadali przy barze, by doczekać miejsca przy stoliku. Inni stali w kolejce na dworze. Tak ogromnej popularności może dziś pozazdrościć „Popularnej” wiele restauracji w Zduńskiej Woli. W tamtych czasach w mieście działała jeszcze „Śródmiejska” (obecnie budynek sanepidu) i znacznie mniejszy „Smakosz” przy ul. Sieradzkiej.
W 1964 roku Tadeusz Wrąbel został kierownikiem „Popularnej”. Lokal ciągle przyciągał wielu gości. Stał się także miejscem, gdzie mieszkańcy organizowali okolicznościowe przyjęcia. Odbywały się wesela, chrzciny.
Trudny okres przyszedł w ostatniej dekadzie XX wieku. Zakłady przestały finansować obiady swoim pracownikom. Ludzie niechętnie zaglądali do restauracji.
- Zniknęły bony żywnościowe. Rynek restauracyjny chylił się ku upadkowi – wspomina Aneta Mazurkiewicz, pełnomocniczka Tadeusza Wrąbla. - Najgorzej było jakieś piętnaście lat temu.
W „Mirażu” zlikwidowano dwie sale. Personel został ograniczony do 6 osób. Nową propozycją był dowóz obiadów do klienta. Te działania pozwoliły na w miarę spokojne funkcjonowanie.
Kiedy w zeszłym roku kamienica przy Łaskiej 2 przeszła remont, zniknęły z niej piece węglowe. To był cios dla restauracji.
- Powiedziano nam, że możemy gotować na piecach elektrycznych lub na gaz. To zbyt duże koszty. Wtedy zdecydowaliśmy, że likwidujemy działalność – wyjaśnia Tadeusz Wrąbel. - Żal to opuszczać, ale trudno. Taka kolej rzeczy.
Jeśli nasi Czytelnicy mają pamiątki związane z tym miejscem, prosimy o podzielenie się z nami. Na zdjęcia czekamy : [email protected]
echodnia Policyjne testy - jak przebiegają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?